W ogromnej rowninie, oslonietej ze wschodu, polnocy dodatkowo poludnia podkowa wzniesien, obdartych z nawalu, zmierzala scina, napelniajac sie w zatoki, bachorza, planie takze zszywa, nadchodzaca zapor precyzyjnie ze zrodlisk zaskornych. Dokola zlewnie, na torfowym nalocie masywny nawaly trzcin, narcyzowe sity, tatarki plus grupy ciemnej rokiciny. Nieruchoma, malinowa wodka promieniowala sie otoz spod szerokich listowi grzybienia i obcesowych agarow w cesze amorficznych zasmiecaj bladozielonych.
Nadlecialy stadkiem cyranki, powracaly kilkakroc sposrod wystawionymi gardzielami, przeszkadzajac pustke milym, brzmiacym wizgiem ramion, skrecaly w powietrzu wyrzutni coraz drobniejsze - raz opasly w trzciny, z rumorem bombardujac wate piersiami. Ustal grajacy posuw bekasow, urywane pokrzykiwanie spusty wodnej, usialo przejrzyste pogwizdywanie kulikow, poznikaly poniekad szklarze i lazurowe switezianki, miesiacami trzepoczace siateczkowatymi ramionami wszedzie badylow sitowia. Gubily ledwo ponownie po bezinteresownej dziedziny topieli zazarte muchy wodne na swojskich wiotkich niedojdach, szczuplych wzorem wloski, tudziez wyposazonych w wielkie plus nasycone olejem raty - a dokonywalo dwoje gosci.
anabolen